Dzieci śmierc: jedno się kończy a drugie zaczyna – rozdział 5

 Bijące w okno  krople wody zachowywały się jak ludzie którzy po złączeniu się z innymi kroplą nabierają razem z nimi tępa i pędzą, aż w końcu zwalniają i znikają. Tak przynajmniej widziała je Elizabeth. Dochodziła szósta więc słońce dawało mocne światło, lecz deszcz i chmury przysłaniały je tak że można by porównać je do pogody w marcu. Leżąc rozłożona na łóżku jak placek wyglądasz niczym trup. 

– Masz minę jakby ci ktoś powiedział że… – Saori nie kończy bo do pokoju wchodzi jeden z największych koszmarów na jawie… twój młodszy kuzyn Michał. 

– Siem Eli. 

Markotniejesz jeszcze bardziej.

– Nie mów do mnie Eli – mruczysz przez zęby.

– Taa, jasne. A ty miałaś być milsza – podchodzi do fotel. Wyciąga telefon i zaczyna chodzić po pokoju. 

– Co on robi? – szepcze nad tobą Saori. 

– Podejdź i sprawdź czy ma włączony aparat. Jak tak to go wyślij do innego wymiaru. 

– Chciałbym ci pomóc, lecz jednak nie umiem.

– Nadal gadasz do siebie? – odzywa się z drwiną w głosie Michał. 

– Spierdalaj. 

– I nadal jesteś wobec mnie wulgarna.

Twój telefon daje o sobie.

– U, czyżby szanowna madam Elizabeth zaszczyciła kogoś znajomością.  

Przewracasz oczami. Numer ten dzwonił do ciebie wczoraj wieczorem. Wybiegasz z pokoju i zbiegasz po schodach, prawie przewracasz się, słyszysz za sobą stojących w drzwiach twoją mamę i Hamuro witających wujostwo lecz teraz patrzących na ciebie z zmartwieniami i przerażeniem, jedną z twoich cioci krzyczy do ciebie lecz jedyne co wyłapujesz to twoje imię. Biegniesz przez jadalnię aż do kuchni, omijając kucharza i służbę, po czym cały czas z krzykami za sobą wbiegasz do małego korytarza w którym znajduję się schowek. Zamykasz się od środka w nim i odbierasz telefon.

 – Szybko biegasz – podśmiechuje się głos w słuchawce.

– Skąd wiedziałeś – ofukujesz go. 

– Nie jest ci przyjemniej?

– A – wahasz się, nie czułaś tego na początku lecz teraz… opierasz się o ścianę i osuwasz się na podłogę upuszczając telefon. Powoli przykładasz go z powrotem do ucha.

– Dobra, czego teraz chcesz?

– Chcę się z tobą spotkać w ,,Warstorm”.

-,,Warstorm”? – jedyne co zapamietałaś o tym mieście to to że to tam osiedlili się pierwsi, i że tam znajduję się mnóstwo ich artefaktów, no i że tam mieszka królowa i reszta ważniaków, tylko wy mieszkacie na jakimś odludziu. 

– Czemu tam?

– Chcesz wiedzieć co się dzieje? – mówi krótko ewidentnie się spieszyć. 

– Dobra, chcę – podnosisz głowę. 

– Dostań się tam, jak to zrobisz to zadzwoń – połączenie się urywa. Sprawdzasz telefon, rozłączył się. Marszczysz brwi i chcesz coś wyszukać ale wtedy do schowka wparowuje Homuro a zanim wszyscy którzy stali w drzwiach wejściowych. Hamuro kładzie rękę na twoim ramięniu i naciska żebyś usiadła na kanapie. 

– Dlaczego tak biegłaś? – pyta jedną z twoich cioci. ,,Bo to oczywiste że jak nie umiesz rozmawiać z dziećmi to prosisz żeby w atrakcje kiedy z nim rozmawiasz były inny dorosły, który absolutnie cię nie zna i który nadal uważa że jesteś chłopce z zaburzeniami i że dlatego masz długie włosy.” 

– Dostanę odpowiedzi? 

Podnosisz głowę i przestajesz się wpatrywać w podłogę jakby tam nic nie było.

 – Czemu cię to interesuje?

Wszyscy robią oczy jak złotówki, ale twoją ciotka ma pięć. Oczekiwali skruchy, ale… wiesz że Michał i jego siostra byli pokorni przy swojej mamie, dlatego wydawało jej się że wie wszystko najlepiej. Wstajesz i zostawiając za sobą nieprzeniknioną ciszę idziesz do pokoju. Z szafki nocnej wyciągasz dwie czarne skórzane rękawiczki sięgające trochę nad nadgarstki. Stajesz przed lustrem i kładziesz prawą ręką na policz i na niej głowę. Wyglądasz teraz jak malowana porcelanowa laleczka z kosmykiem włosów.

Rozdział 5

 Bijące w okno  krople wody zachowywały się jak ludzie którzy po złączeniu się z innymi kroplą nabierają razem z nimi tępa i pędzą, aż w końcu zwalniają i znikają. Tak przynajmniej widziała je Elizabeth. Dochodziła szósta więc słońce dawało mocne światło, lecz deszcz i chmury przysłaniały je tak że można by porównać je do pogody w marcu. Leżąc rozłożona na łóżku jak placek wyglądasz niczym trup. 

– Masz minę jakby ci ktoś powiedział że… – Saori nie kończy bo do pokoju wchodzi jeden z największych koszmarów na jawie… twój młodszy kuzyn Michał. 

– Siem Eli. 

Markotniejesz jeszcze bardziej.

– Nie mów do mnie Eli – mruczysz przez zęby.

– Taa, jasne. A ty miałaś być milsza – podchodzi do fotel. Wyciąga telefon i zaczyna chodzić po pokoju. 

– Co on robi? – szepcze nad tobą Saori. 

– Podejdź i sprawdź czy ma włączony aparat. Jak tak to go wyślij do innego wymiaru. 

– Chciałbym ci pomóc, lecz jednak nie umiem.

– Nadal gadasz do siebie? – odzywa się z drwiną w głosie Michał. 

– Spierdalaj. 

– I nadal jesteś wobec mnie wulgarna.

Twój telefon daje o sobie.

– U, czyżby szanowna madam Elizabeth zaszczyciła kogoś znajomością.  

Przewracasz oczami. Numer ten dzwonił do ciebie wczoraj wieczorem. Wybiegasz z pokoju i zbiegasz po schodach, prawie przewracasz się, słyszysz za sobą stojących w drzwiach twoją mamę i Hamuro witających wujostwo lecz teraz patrzących na ciebie z zmartwieniami i przerażeniem, jedną z twoich cioci krzyczy do ciebie lecz jedyne co wyłapujesz to twoje imię. Biegniesz przez jadalnię aż do kuchni, omijając kucharza i służbę, po czym cały czas z krzykami za sobą wbiegasz do małego korytarza w którym znajduję się schowek. Zamykasz się od środka w nim i odbierasz telefon.

 – Szybko biegasz – podśmiechuje się głos w słuchawce.

– Skąd wiedziałeś – ofukujesz go. 

– Nie jest ci przyjemniej?

– A – wahasz się, nie czułaś tego na początku lecz teraz… opierasz się o ścianę i osuwasz się na podłogę upuszczając telefon. Powoli przykładasz go z powrotem do ucha.

– Dobra, czego teraz chcesz?

– Chcę się z tobą spotkać w ,,Warstorm”.

-,,Warstorm”? – jedyne co zapamietałaś o tym mieście to to że to tam osiedlili się pierwsi, i że tam znajduję się mnóstwo ich artefaktów, no i że tam mieszka królowa i reszta ważniaków, tylko wy mieszkacie na jakimś odludziu. 

– Czemu tam?

– Chcesz wiedzieć co się dzieje? – mówi krótko ewidentnie się spieszyć. 

– Dobra, chcę – podnosisz głowę. 

– Dostań się tam, jak to zrobisz to zadzwoń – połączenie się urywa. Sprawdzasz telefon, rozłączył się. Marszczysz brwi i chcesz coś wyszukać ale wtedy do schowka wparowuje Homuro a zanim wszyscy którzy stali w drzwiach wejściowych. Hamuro kładzie rękę na twoim ramięniu i naciska żebyś usiadła na kanapie. 

– Dlaczego tak biegłaś? – pyta jedną z twoich cioci. ,,Bo to oczywiste że jak nie umiesz rozmawiać z dziećmi to prosisz żeby w atrakcje kiedy z nim rozmawiasz były inny dorosły, który absolutnie cię nie zna i który nadal uważa że jesteś chłopce z zaburzeniami i że dlatego masz długie włosy.” 

– Dostanę odpowiedzi? 

Podnosisz głowę i przestajesz się wpatrywać w podłogę jakby tam nic nie było.

 – Czemu cię to interesuje?

Wszyscy robią oczy jak złotówki, ale twoją ciotka ma pięć. Oczekiwali skruchy, ale… wiesz że Michał i jego siostra byli pokorni przy swojej mamie, dlatego wydawało jej się że wie wszystko najlepiej. Wstajesz i zostawiając za sobą nieprzeniknioną ciszę idziesz do pokoju. Z szafki nocnej wyciągasz dwie czarne skórzane rękawiczki sięgające trochę nad nadgarstki. Stajesz przed lustrem i kładziesz prawą ręką na policz i na niej głowę. Wyglądasz teraz jak malowana porcelanowa laleczka z kosmykiem włosów.

 Bijące w okno  krople wody zachowywały się jak ludzie którzy po złączeniu się z innymi kroplą nabierają razem z nimi tępa i pędzą, aż w końcu zwalniają i znikają. Tak przynajmniej widziała je Elizabeth. Dochodziła szósta więc słońce dawało mocne światło, lecz deszcz i chmury przysłaniały je tak że można by porównać je do pogody w marcu. Leżąc rozłożona na łóżku jak placek wyglądasz niczym trup. 

– Masz minę jakby ci ktoś powiedział że… – Saori nie kończy bo do pokoju wchodzi jeden z największych koszmarów na jawie… twój młodszy kuzyn Michał. 

– Siem Eli. 

Markotniejesz jeszcze bardziej.

– Nie mów do mnie Eli – mruczysz przez zęby.

– Taa, jasne. A ty miałaś być milsza – podchodzi do fotel. Wyciąga telefon i zaczyna chodzić po pokoju. 

– Co on robi? – szepcze nad tobą Saori. 

– Podejdź i sprawdź czy ma włączony aparat. Jak tak to go wyślij do innego wymiaru. 

– Chciałbym ci pomóc, lecz jednak nie umiem.

– Nadal gadasz do siebie? – odzywa się z drwiną w głosie Michał. 

– Spierdalaj. 

– I nadal jesteś wobec mnie wulgarna.

Twój telefon daje o sobie.

– U, czyżby szanowna madam Elizabeth zaszczyciła kogoś znajomością.  

Przewracasz oczami. Numer ten dzwonił do ciebie wczoraj wieczorem. Wybiegasz z pokoju i zbiegasz po schodach, prawie przewracasz się, słyszysz za sobą stojących w drzwiach twoją mamę i Hamuro witających wujostwo lecz teraz patrzących na ciebie z zmartwieniami i przerażeniem, jedną z twoich cioci krzyczy do ciebie lecz jedyne co wyłapujesz to twoje imię. Biegniesz przez jadalnię aż do kuchni, omijając kucharza i służbę, po czym cały czas z krzykami za sobą wbiegasz do małego korytarza w którym znajduję się schowek. Zamykasz się od środka w nim i odbierasz telefon.

 – Szybko biegasz – podśmiechuje się głos w słuchawce.

– Skąd wiedziałeś – ofukujesz go. 

– Nie jest ci przyjemniej?

– A – wahasz się, nie czułaś tego na początku lecz teraz… opierasz się o ścianę i osuwasz się na podłogę upuszczając telefon. Powoli przykładasz go z powrotem do ucha.

– Dobra, czego teraz chcesz?

– Chcę się z tobą spotkać w ,,Warstorm”.

-,,Warstorm”? – jedyne co zapamietałaś o tym mieście to to że to tam osiedlili się pierwsi, i że tam znajduję się mnóstwo ich artefaktów, no i że tam mieszka królowa i reszta ważniaków, tylko wy mieszkacie na jakimś odludziu. 

– Czemu tam?

– Chcesz wiedzieć co się dzieje? – mówi krótko ewidentnie się spieszyć. 

– Dobra, chcę – podnosisz głowę. 

– Dostań się tam, jak to zrobisz to zadzwoń – połączenie się urywa. Sprawdzasz telefon, rozłączył się. Marszczysz brwi i chcesz coś wyszukać ale wtedy do schowka wparowuje Homuro a zanim wszyscy którzy stali w drzwiach wejściowych. Hamuro kładzie rękę na twoim ramięniu i naciska żebyś usiadła na kanapie. 

– Dlaczego tak biegłaś? – pyta jedną z twoich cioci. ,,Bo to oczywiste że jak nie umiesz rozmawiać z dziećmi to prosisz żeby w atrakcje kiedy z nim rozmawiasz były inny dorosły, który absolutnie cię nie zna i który nadal uważa że jesteś chłopce z zaburzeniami i że dlatego masz długie włosy.” 

– Dostanę odpowiedzi? 

Podnosisz głowę i przestajesz się wpatrywać w podłogę jakby tam nic nie było.

 – Czemu cię to interesuje?

Wszyscy robią oczy jak złotówki, ale twoją ciotka ma pięć. Oczekiwali skruchy, ale… wiesz że Michał i jego siostra byli pokorni przy swojej mamie, dlatego wydawało jej się że wie wszystko najlepiej. Wstajesz i zostawiając za sobą nieprzeniknioną ciszę idziesz do pokoju. Z szafki nocnej wyciągasz dwie czarne skórzane rękawiczki sięgające trochę nad nadgarstki. Stajesz przed lustrem i kładziesz prawą ręką na policz i na niej głowę. Wyglądasz teraz jak malowana porcelanowa laleczka z kosmykiem włosów.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz